Rozmowa z Beatą Gronkiewicz i Oliwią Niewiadomską, mamą i córką, które wspólnie prowadzą Hotel MAX Health & Resort Spa w Ustroniu Morskim.

Biznes rodzinny to bardzo trudna sprawa. Panie, jako mama i córka – z sukcesami prowadzą go razem. Praca z rodziną to wada czy zaleta?
B.: Ma Pani rację, to nie jest proste. Oliwia właściwie wychowała się w hotelu. Od małego obserwowała, jak pracuje się z klientami, już nawet jako 6-latka potrafiła wskazać, czego brakuje w hotelu, co i jak powinno być, gdzie brakuje pościeli czy papieru w pokojach. Prowadzenie własnego biznesu niestety łączy się z tym, że w pracy jest się praktycznie 24h na dobę. Oczywiście nie raz pojawiły się w związku z tym łzy i słowa „mamo, jesteś ciągle w pracy”. To było trudne, ale udało się to przejść i jestem dumna z Oliwii, że poszła taką drogą i możemy na nią liczyć.
O.: Faktycznie mogłam uczyć się tego wszystkiego od podstaw. Szczególnie od początku interesowała mnie gastronomia i dzięki pracy w hotelu mogę się tym zajmować. Co prawda chodziłam do liceum w Poznaniu, ale postanowiłam wrócić do Ustronia, czuję, że tu jest moje miejsce i jestem blisko rodziców, dzięki czemu mogę ich wspierać.
B.: I ja bardzo się z tego cieszę, bo wiem, że mimo jej młodego wieku – Oliwia ma 21 lat – biznes pod okiem Oliwii jest zaopiekowany i mogę spokojnie wyjechać na urlop czy nie martwić się idąc na zabieg. Te nasze relacje są bardzo cenne!
Czy z biegiem czasu, gdy obie Panie zaczęłyście pracować w hotelu, te wspólne chwile w pracy stały się zaletą?
B.: Tak. Co prawda nie mamy w pracy czasu na jakieś rozmowy czy pogaduszki, ale często jesteśmy obok siebie.
O.: Dzisiaj to zdecydowanie jest zaleta, chociaż często po pracy rozmawiamy o pracy. Ale jest też tak, że pilnujemy siebie nawzajem, żeby dbać o czas wolny i z tej pracy trochę się „wyganiać” do domu.
Jakie wspólne mianowniki mają fryzjerstwo i hotelarstwo?
B.: Dbałość o klienta. Zdecydowanie to bycie frontem do niego i zadbanie o jego dobre samopoczucie, to coś, co mamy ze sobą wspólnego.
O.: Również dbanie o dobrą atmosferę w salonie czy w hotelu – to jest bardzo ważne! Wchodząc do salonu Piotr czujemy się ważne, ktoś o nas dba, jesteśmy zadbane – i tak samo jest u nas w hotelu. Od samego wejścia dbamy o to, żeby przyjeżdzający do nas przeżyli wyjątkowe chwile. Bardzo łączy nas ta filozofia prowadzenia biznesu, zapewnianie dobrych doświadczeń i tym samym wspomnień, czegoś przyjemnego.
Jak trafiły Panie do PS Hair i co najbardziej w nim cenią?
B.: Gdy Oliwia uczyła się w Poznaniu, często do niej przyjeżdżałam i cały czas poszukiwałam fryzjera, który dobrze zajmie się moimi długimi, rozjaśnionymi włosami. Słyszałam wcześniej o Piotrze, ale wszyscy powtarzali mi, że do jego salonu bardzo trudno jest się dostać. Jednak się udało! I zdecydowanie nie znam lepszego miejsca – a byłam już w wielu. U nas nad morzem takiego nie ma! (śmiech) Poza tym jako klientka bardzo sobie cenię profesjonalizm i to, że Piotr dba o wszystkich i będąc w salonie, podchodzi do każdej klientki, każdego stylisty, zawsze coś podpowie, ale nie narzuca. Jest wspierającym szefem, ale nie chodzącym między fryzjerami katem, co też jest spójne z tym, jak ja widzę dobre zarządzanie. Piotr szkoli dziewczyny, zabiera je na szkolenia za granicę i bardzo dba o rozwój całego zespołu. Bardzo mi się to podoba! Mam pewność, że każdy z zespołu jest profesjonalistą, a jednocześnie jest pod dobrym okiem i czuję się tam bezpiecznie, komfortowo.
Mama zazwyczaj jest pierwszą osobą, która czesze włosy córki, zaplata jej warkocze, robi kitki. Czy dzisiaj doradzacie sobie Panie w kwestii fryzur, czy się nie wtrącacie?
O.: Oj tak! (śmiech) Jesteśmy z mamą bardzo podobne, jesteśmy z natury blondynkami, a teraz mam ciemne włosy, chociaż jej się to nie podoba. Przynajmniej się odróżniamy! (śmiech)
B.: Oliwia robi też botoks na włosy i ma długie i gładkie, ale wolałabym, aby była nadal blondynką.

Może to objaw manifestu niezależności!
B.: Chyba tak! I dobrze, to ona ma być zadowolona.
O.: Bardzo lubię ciemne włosy, a do blondu może wrócę około czterdziestki. (śmiech)
Nad morzem warunki są specyficzne – wiatr, słona woda, słońce. Jaki jest sposób na pielęgnację, aby włosy zawsze wyglądały dobrze, również latem?
O.: Bardzo ważne są nawilżanie i termoochrona, nawet wychodząc na słońce. Dobre kosmetyki to podstawa. Trzeba też chronić włosy i głowę przed słońcem. Kolor wówczas mniej blaknie. Mama uwielbia kapelusze, a ja z kolei wolę czapki.
B.: Poza tym wiatr mocno plącze włosy. Włosy wiatrem czesane są ładne, ale czasami nie do okiełznania. Dlatego w wietrzne dni lepiej nosić związane włosy. My tak robimy, zgodnie z poradami Piotra! Bardzo ważne jest też mycie włosów po wyjściu z morza i słonej wody czy po kąpielach w basenie, gdzie z kolei chlor źle na nie wpływa. I pielęgnacja, odżywki, maski – to cały klucz.
Rozmawiała Gabriela Jelonek